niedziela, 23 sierpnia 2015

Podróże małe i duże ... Dolina Kobylańska

Piękną i słoneczną sobotę postanowiliśmy spędzić w skałach. Tym razem miała się wspinać cała nasza trójka - taaak, Gabistworkowa Mama też się wspinała ;)

Po długich analizach Tata wybrał dla nas odpowiednie miejsce (z odpowiednimi dla Mamy i Córki drogami). Wybór padł na Dolinę Kobylańską.

Postanowiliśmy uatrakcyjnić wycieczkę i spożyć w dolinie obiad. Wiecie, posiłek na łonie natury, bez kuchenki, ptaszki śpiewają, motylki fruwają, frajda na całego. Do plecaka z prowiantem, oprócz makaronu i sosu, spakowany został więc palnik, menażki i wyruszyliśmy w drogę.
W skały czy nie, torebka musi być ;)


Dolina Kobylańska znajduje się jakieś 20 km od Krakowa. Dojazd samochodem jest łatwy, przy samej dolince znajdują się bezpłatne parkingi. Dojechać można także autobusem 278 (wysiadamy na przystanku Kobylany).

Dno Doliny jest czasem kamieniste i porośnięte trawą a miejscami trzeba pokonać strumyk - może być problem z dotarciem wózkami, które nia mają dużych, pompowanych kół. Jeśli wybieracie się z maluszkami - warto pomyśleć nad chustą.

Dolina ma ok 4 km długości. Przez jej środek płynie wspomniany już strumyk Kobylanka.

Najciekawsza część Kobylańskiej znajduje się tuż na początku, w miejscu rozległego odkrytego wąwozu, gdzie podziwiać można otaczające wapienne skały, których wysokość sięga nawet 50 m (np. Żabi Koń, Mnich).

Dolina jest atrakcyjna dla każdego, nawet najmniejszego, turysty. Oprócz podziwiania przeróżnych formacji skalnych, warto zwrócić uwagę na szatę roślinną. Inną atrakcją jest wykuta w skale kapliczka Matki Boskiej, która powstała po objawieniu w 1914 roku. Do kapliczki prowadzą skalne schody.


Dzieciom na pewno spodobają się malutkie skałki, na które mogą wdrapywać się do woli nawet bez pomocy rodziców. Atrakcją jest też amonit znajdujący się na kamieniu przy strumyku. Gabie udało się znaleźć kawałek skamieliny leżący tuż pod skałą, na którą się wspinaliśmy - mamy więc prawdziwą amonitową pamiątkę.
Skamielina - amonit znajdujący się przy strumyku.

Dolina Kobylańska jest jednym z najbardziej popularnych rejonów wspinaczkowych w Polsce. Ma bogatą historię wspinaczkową - wielu polskich taterników i alpinistów rozpoczynało tutaj swoją przygodę ze wspinaniem. Tutaj też trenowali wspinaczkę nasi komandosi z Czerwonych Beretów. W całej dolince znajduje się ponad 100 dróg wspinaczkowych o zróżnicowanej trudności.
Większość ścian wyposażona jest w "ringi", czyli stałe punkty asekuracyjne.

Pewnie zastanawiacie się, jak udał nam się obiad w skałach. Otóż muszę się do czegoś przyznać...

Po wspinaniu, wygłodniali, znaleźliśmy idealne miejsce na zjedzenie upragnionego obiadu (Gaba nie mogła doczekać się tej atrakcji, w końcu sama pakowała palnik i menażki do plecaka). Wyjmujemy pojemniki z makaronem, pojemnik z sosem i ... SZTUĆCE! GDZIE SĄ SZTUĆCE?!
No jak to gdzie? W domu. W kuchni. W szufladzie sobie leżą spokojnie.

I tak jedliśmy palcami suchy makaron ;)

I wiecie co? Było ekstra!

P.S. Zdjęć ze wspinania nie posiadamy, gdyż byliśmy jedynie we troje. Kiedy wspinała się Gaba, asekurowała Mama a Tata asekurował dodatkowo pod skałą. Musicie uwierzyć nam na słowo ;)


Jeśli chcecie sięgnąć po więcej inspiracji na zwiedzanie Polski z rodziną, zapoznajcie się z akcją Podróże Kształcą organizowaną przez Maluszkowe Inspiracje :)
Jeśli chcecie sięgnąć po więcej inspiracji na zwiedzanie Polski z rodziną, zapoznajcie się z akcją Podróże Kształcą organizowaną przez Maluszkowe Inspiracje :)

15 komentarzy:

  1. Cudne zdjęcia. Piękna inspiracja na wycieczkę z maluchami, z Wrocławia mamy trochę daleko ale kto wie, może, może... :). Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli będziecie w Krakowie to Dolinki odwiedźcie koniecznie :)

      Usuń
  2. O! Wspinacie się! To wspaniale :) Mój mąż się wspinał do niedawna, ja też mam za sobą kilka pierwszych prób. Niedługo potem w naszym życiu pojawił się pewien mały człowiek i sprzęt leży schowany w szafie póki co, mam nadzieję, że kiedyś do tego wrócimy :) Piękne zdjęcia, pozdrawiamy Was ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My mamy już małego człowieczka w wieku pozwalającym na wspólne wspinanie :) W dodatku wspinanie jej się bardzo spodobało, więc i Tata się cieszy ;) My też pozdrawiamy:)

      Usuń
  3. Wspinanie się i łażegostwo górskie z małym człowieczkiem jest jak widzę możliwe. Skały na miarę możliwości, każdego z osobna i można realizować swoje pasje. :) Jestem ciekawy - Jaki jest optymalny wiek na rozpoczęcie takich eskapad ? Warunki jakie musi spełnić mały człowieczek ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaba ze wspinaniem miała kontakt jeszcze jak w brzuchu była ;) Na ścianę zabieraliśmy ją od zawsze i wspinała się bez liny. A takie wspinanie z liną rozpoczęła jak miała 3,5 roku, bo wtedy już mieściła się w uprząż dla dzieci :) Innych wymagań nie ma :)

      Usuń
  4. Ależ cudne zdjęcia!! Piękny krajobraz :) Faktycznie nic tak nie pobudza apetytu jak wspólna wyprawa i piknik na łonie natury :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie mieliśmy czym jeśc ;) Chociaż to była radocha jeść palcami ;)

      Usuń
    2. Dla dzieci? Na pewno, już to sobie wyobrażam :)))

      Usuń
  5. Moje strony :) W dolinie Kobylańskiej, jeszcze smarkiem będąc, było się niejeden raz :) Dziękuję Ci za przypomnienie mi tego wspaniałego miejsca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę :)
      My dopiero odkrywamy te wszystkie piękne okolice Krakowa.

      Usuń
  6. Ale piękne widoki, z pewnością kiedyś odwiedzę to miejsce :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze, że chociaż makaron był ugotowany i dało się go zjeść :) Dolina wygląda na super miejsce na wyprawy z maluchami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, makaron na szczęście przygotowaliśmy w domu ;)

      Usuń